Miłkowice woj. wielkopolskie

Księga Pamiątkowa

Księga Pamiątkowa 
część I
 

Dziękuję Sławomirowi i Tomaszowi Sieradzanom za trud i poświęcenie w zdobyciu i zeskanowaniu tak cennych źródłowych materiałów, a także właścicielom kroniki za jej udostępnienie.

 
  Wydarzenia spisał Stanisław Osiwała  
Kronikę przesłali Tomasz i Sławomir Sieradzanowie


Kronika Ochotniczej Straży Pożarnej
w Miłkowicach
założona 22 lipca 1967 roku

(Wybrane fragmenty dotyczący pracy OSP i życia wsi Miłkowice. Została zachowana pisownia oryginału)
Kronika niniejsza stanowi krótkie ujęcie ku pamięci niektórych tylko momentów i przejawów życia i rozwoju tej społecznej i ofiarnej placówki – jako, że pisanej po pięćdziesięciu latach jej istnienia. Niemniej jednak wymienione i opisane sprawy są rzeczywiste i ścisłe, ujęte w oparciu o dane uzyskane od członków straży i sympatyków, którzy pracowali w okresie międzywojennym oraz dwóch jeszcze żyjących, którzy byli jej członkami w chwili założenia.
… Ochotnicza Straż Pożarna została założona w okresie okupacji niemieckiej w 1916 roku dzięki staraniu Sekretarza Gminy Jeziorsko – Konstantego Wilkowskiego oraz sołtysa wsi Miłkowie Piotra Stępniewskiego i innych. Kierownictwo i zarząd powołano w osobach:
naczelnik – K. Wilkowski
zastępca – P. Stępniewski
członkowie zarządu – Wojciech Sieradzan, Jan Zieliński, Andrzej Kaczmarek jako współorganizatorzy. Obecnie wszyscy już nieżyjący. Do straży wstąpili zarówno młodzi jak i starsi. Straż liczyła 35 członków czynnych nie licząc honorowych.
Pierwsze mundury szyto z płótna lnianego. Ćwiczenia mogły odbywać się tylko pod nadzorem i zezwoleniem władz okupacyjnych. Przyjeżdżał zwykle w towarzystwie innych żandarm – Drzewiecki z posterunku Jeziorsko.
Po kapitulacji Niemiec w 1918 roku powrócił z wojny Stanisław Pietruszka, który prowadził ćwiczenia ze strażakami i uczył ich pieśni o treści patriotyczno – rewolucyjnej. W tym roku wydarzył się pierwszy pożar w Miłkowicach i gospodarzy Mikołaja i Stanisława Stępniewskich .Wskutek gęstości zabudowań płonęły wszystkie budynki. W akcji ratowania odznaczył się strażak z Miłkowic Stanisław Sieradzan ratując od niechybnej śmierci z walącego się już budynku niejaką Anielę Wołoszczyńską.
…W początku roku 1919 młodzi strażacy zostali powołani do tworzącego się Wojska Polskiego. Pozostali starsi wiekiem strażacy kontynuowali bez zarzutu pracę czego dowodem jest zlokalizowanie groźnego pożaru we wsi Skęczniew.
W 1922 naczelnik straży K. Wilkowski jako sekretarz gminy zostaje przeniesiony na inne stanowisko, a obowiązki naczelnika pełni P. Stępniewski. Następnie na stanowisko naczelnika zostaje powołany organista Edmund Kozłowski. W 1923 na stanowisko naczelnika powołano ponownie Piotra Stępniewskiego, a w rok później przez walne zebranie na naczelnika straży wybrano St. Sieradzana, a Piotr Stępniewski posiadający zmysł organizacyjny zostaje członkiem zarządu.
W roku 1923 zostaje wybudowana drewniana remiza straży ze sceną i dołem na narzędzia. W tym też roku straż miłkowska w dobrze zorganizowanej i ofiarnej akcji w czasie pożaru zabudowań dworskich w majątku Wola Miłkowska osiąga sukces nie dopuściwszy do spalenia spichrza ze zbożem.
Straż miłkowska oprócz wielu wyjazdów do pożaru, które poszły w niepamięć, podejmowała akcje przy pożarach miejscowych między innymi A.Bednarka, J.Szymczaka i P. Stępniewskiego. Zabudowania Bednarka i Stępniewskiego zostały uratowane, a Szymczaka znajdujące się w środku pożaru spłonęły.
W 1932 miała miejsce pożar u gospodarza Owczarka, który zlokalizowano. W 1933 nastąpiło podpalenie kościoła. Ogień był założony pod dachem na drewnianych wiązaniach stropowych. Na skutek niedostatecznej ilości tlenu pożar rozprzestrzeniał się wolno i płomień nie sięgał jeszcze wielkiej ilości chrustu nanoszonego przez ptaki. W akcji ratowniczej odznaczył się zdrowy i wytrzymały strażak Jan Kucharski, który nie bacząc na wypełnione gęstym dymem poddasze dotarł do sygnaturki i otworzył drzwi udostępniając akcję ratowniczą.
Jan Kucharski mimo że cieszył się znakomitym zdrowiem został zamęczony przez hitlerowskich oprawców w więzieniu sieradzkim, a strażak Władysław Sieradzan zginął w obozie w Niemczech.
Po wkroczeniu armii hitlerowskiej Stanisław Leśniak, Władysław i Mikołaj Stempniewscy oraz Franciszek Marcinkowski zostali bez żadnego powodu zostali poddani egzekucji. Dwaj wymienieni zdołali zbiec a St. Leśniak i Wł. Stempniewski ranni. Oprócz wymienionych zostali zamordowani w czasie okupacji J. Bednarek i Stefan Janczak, Adam Serafin.
Opis działalności straży na polu pożarnictwa nie byłby pełny gdybyśmy się nie cofnęli do roku 1923 i pominęli działalność kulturalno-oświatową członków straży wśród społeczeństwa... Oprócz imprez i odczytów okolicznościowych urządzanych staraniem straży daje się przedstawienia amatorskie. Miedzy innymi wystawiano „Bartosz spod Krakowa”, „Sieroce wiano”, „Dziesiąty Pawilon” i wiele innych. Sztuki te wystawiano również w sąsiednich miejscowościach.
By objąć działalnością oświatową szersze masy społeczeństwa, bez różnicy płci i wieku, członkowie straży organizują i prowadzą „Ognisko Oświaty Pozaszkolnej” w którym chętni uzupełniają i pogłębiają swe wiadomości ogólne. Organizują również Koło Młodzieży Wiejskiej „Siewca” w chwilach rozłamu stają zdecydowanie po stronie organizujących się „Wici” i współorganizują Powiatowy Związek Młodzieży. We wsi Piekary i Skęczniew członek straży Stanisław Sieradzan zostaje przewodniczącym Rejonowego Żeńskiego Przysposobienia Domowego oraz by objąć kręgiem działania starszą generację organizuje w roku 1929 kółko Rolnicze. Do zarządu kółka powołano: prezes Stanisław Sieradzan, wiceprezes Apolinary Bednarek, sekretarz Stanisław Stempniewski. Następnie staraniem członków straży powstaje w Miłkowicach w 1931 roku Koło Gospodyń Wiejskich. przy czym przewodniczącą wybrano Pelagię Sieradzan, wiceprzewodniczącą Helenę Drzewiecką.
Przy tak szerokim wachlarzu organizacji jest intensywnie prowadzona praca kulturalno-społeczna. Z okazji różnych rocznic są urządzane obchody i uroczyste wieczornice na które bywali zapraszani delegaci okolicznych organizacji. Wieczornice składały się z dwóch części. Uroczystej, na której był wygłaszany referat oraz recytowane przez członków wiersze i śpiewy okolicznościowe oraz części rozrywkowej. Członkowie straży pisują wiele artykułów do prasy m.in. do pisma młodzieżowego „Drużyna”, do „Echa Tureckiego”. Pisane artykuły mówiły o znaczeniu roli chłopów dawniej i dziś w budowie państwa i obronności kraju. „Koleżanki dajcie swej energii godziwe ujście”. „Rzucajmy dobre zasady”. „Kształcie myśl naszą ducha”.
Członkowie straży komponowali również wiersze i pieśni. Poniżej przytoczymy pieśń strażacką, która była śpiewana z dużym entuzjazmem.

Brać się zebrała, pieśń strażacka brzmi,
By żyć dla bliźnich każdy strażak śni.
Wtem dźwięk trąbki naszej słyszym,
Do narzędzi raźno śpieszym.
By pomoc nieść, by pomoc nieść
Wraz, wraz, wraz!

Grad wicher burza strasznie szaleją
Pioruny huczą blask wokół sieją
Straż nie trwoży, szybko bieży
By stanąć tam, by stanąć tam
Wraz, wraz, wraz!

Dym czarny bucha płomień pochłania
A tam wśród żaru dziecię się słania.
Tłum bezrady się nie ima
Ból krew matce w żyłach ściana
Wyrwij je już lub życie złóż

                                                                                Wraz, wraz, wraz!

…W 1930 roku staraniem byłego posła sejmu (rozwiązanego w 1926 roku przez Piłsudskiego) Ignacego Mularka, zorganizowano wielki wiec stronnictwa ludowego we wsi Zaspy nad rzeką. Przy pomocy najemnych łobuzów komendant Powiatowej Policji w Turku wywołuje w odpowiedniej chwili we wsi Popów w budynkach gospodarza Bąka pożar celem zdezorganizowana wiecu.
W 1934 roku zarządzeniem pułkownika rezerwy Starostwa Powiatowego w Turku – Nożyńskiego, straż zostaje rozwiązana. Na miejsce byłego zarządu mianowano komisarza w osobie kierownika szkoły Mariana Pytasza w celu zorganizowania nowej straży. Równocześnie wywiera się presje na organizacje pozostałe. Komisarzowi M. Pytaszowi nie udaje się rozbić jedności lokalnej i zdobyć choćby paru członków. Wobec takiego stanu rzeczy mianuje się komisarzem nauczyciela J. Drzewieckiego a M. Pytaszowi oddaje się do dyspozycji zarekwirowane straży dęte instrumenty muzyczne w celu założenia sanacyjnej organizacji „Strzelec” i stworzenia orkiestry, co częściowo udało się. Natomiast zorganizowanie nowej straży komisarzowi J. Drzewieckiemu również się nie udało. W tym czasie St. Sieradzan organizuje nowy skład straży liczniejszy niż dotąd i do wybranego zarządu celowo nie wchodzi. Protokół organizacyjny przesyła się z prośbą o zatwierdzenie do Powiatowego Związku Straży Pożarnych w Turku – co załatwiono odmownie. Toteż gdy w tymże roku 1934 wydarzył się w Miłkowicach u J. Aniołczyka pożar nieoficjalni strażacy pośpieszyli na ratunek z własnymi narzędziami. Po ryzykownej akcji ratowania palących się krów St. Sieradzan powiedział głośno:- Jak ja organizowałem straż, to jej nie zatwierdzono, a dziś gdy potrzeba wydatnej akcji to jej nie ma. –
…W parę dni po tym wypadku Stanisław Jakumulski , Jan Kucharski i St. Sieradzan otrzymali wezwania do stawienia się do starosty powiatowego. Pierwsi dwaj oskarżeni o rzekomy udział w zakłóceniu spokoju w trakcie pożaru zostali ukarani trzydniowym aresztem który odbyli w areszcie gminnym w Jeziorsku. St. Sieradzana starosta powiatowy oskarżył o wywołanie zakłócenia spokoju podczas pożaru a J. Aniołczyka oraz o podrywanie autorytetu organizacji wyższej użyteczności a ponadto o sprzeciwianie się rządowi oraz o przeszkadzanie w akcji ratunkowej. Starosta zagroził przesłaniem całej sprawy do prokuratora gdyż wymiar kary leżący w kompetencji starosty byłby nieproporcjonalnie niski do wagi przestępstwa. Po głębokim zastanowieniu starosta postanowił ukarać Sieradzana we własnym zakresie grzywną wysokości 1000 zł i miesiącem bezwzględnego aresztu. W wyniku odwołania St. Sieradzana sąd okręgowy w Kaliszu pod przewodnictwem sędziego Gzowskiego w sentencji wyroku orzekł: - sąd wziął pod uwagę, że oskarżony działa z pobudek wyższych i postanawia się go nie karać.
W trakcie przewodu sądowego St. Sieradzan powiedział: hufce strażactwa polskiego są uosobieniem ducha poświęcenia i miłości bliźniego. Strażak, który mundurem na piersiach stwierdza, że bierze odpowiedzialność za mienie i życie ludzkie, stanie zawsze tam gdzie wzywa go powinność bez względu na to jakie to przyniesie nań skutki- to nie jest łaska, to mandat ojców - to obowiązek. Obok walki z żywiołem, my strażacy uważamy sobie za obywatelski obowiązek walczyć o czystość ducha w naszych szeregach, walczyć ze złem powszechnym, ze złem moralnym, które deprawuje i pożera nasz społeczny organizm, jak rdza żelazo.
Mimo tak niekorzystnych warunków członkowie zdelegalizowanej straży nie rezygnują z działalności społeczno – organizacyjnej. Występują jako mieszkańcy tej wsi, uzyskują zezwolenie na urządzanie imprez i zabaw z których całkowity dochód przeznaczano na cele dobroczynne jak np. na powodzian w Małopolsce. W 1935 roku strażacy miłkowscy korzystając z faktu, że indywidualnie nie pozbawiono ich legitymacji członkowskich, wchodzą w porozumienie z miejscowym księdzem Krzesińskim i umawiają się, że straż będzie przez Wielki Piątek, w sobotę i do niedzieli stała przy grobie Chrystusa. Wypożyczają hełmy strażackie z Piekar, Tokar i Dobrej od tamtejszych straży i przez dzień Wielkiego Piątku straż przy grobie przebiegała przykładnie i spokojnie. Wieczorem przyjeżdża do Miłkowic komendant posterunku w Jeziorsku Kiwior – i odczytuje strażakowi St. Sieradzanowi zarządzenie starosty powiatowego w Turku: - zabrania się St. Sieradzanowi stać na czele wszelkich organizacji społecznych, urządzać zbiórek i zebrań zarówno w lokalach publicznych, jak i w mieszkaniach prywatnych i na powietrzu. Za spokój i bezpieczeństwo publiczne w Miłkowicach czyni się odpowiedzialnym St. Sieradzana. W wypadku jakiegokolwiek zajścia na wymienionym terenie, choćby bez współudziału w tym Sieradzana i bez jego przy tym obecności – pozbawić wolności.
Po wyjeździe komendanta Sieradzan udaje się wraz ze Stanisławem Janickim do Zarządu Straży Pożarnej w Rzymsku i proponują pełnienie służby przy Grobie Chrystusa, gdyż sami pełnić jej nie mogą ze względu na formalne rozwiązanie straży w Miłkowicach. Po wyrażeniu zgody przez zarząd straży w Rzymsku wyżej wymienieni dwaj strażacy proszą o przyjęcie ich na członków straży. Po załatwieniu wszystkich informacji Sieradzan i Janicki jako strażacy straży Rzymskiej. Następnego dnia w celu przyjęcia dalszych 43 ludzi z Miłkowic mają ich zaopiniować i za nich poręczyć. W sobotę w ciągu dnia wszyscy strażacy z Miłkowic występowali pod komendą straży Rzymskiej. Przed rozpoczęciem rezurekcji straż Rzymska przesłała pismo zwalniające wszystkich druhów zamieszkałych na terenie Miłkowic od udziału i pełnienia służby strażackiej aż do odwołania. Strażacy z Miłkowic rzekomo tego pisma nie otrzymują i zbierają się w pobliżu kościoła chroniąc się w mieszkaniu J. Kucharskiego przed spotkaniem ze sprawą Rzymską. Straż Miłkowska po uprzednim wejściu do kościoła straży Rzymskiej dołączyła z tyłu i zameldowała spóźnienie. Podczas procesji strażacy z Miłkowic obstawili boki i zamknęli tył za baldachimem i wyeliminowali z asysty straż Rzymską sanacyjną organizację „Strzelców”.
Po nabożeństwie wychodząc wcześniej w marszu uformowano czwórki odmaszerowano bez komendy pozostawiając straż Rzymską bez orkiestry gdyż orkiestra „Strzelecka” bez polecenia komendanta udała się na czele strażaków Miłkowskich w stronę remizy. Komendant „Strzelców” sądząc że straż Miłkowska i straż „Strzelecka” chociaż nieoficjalnie jest w dalszym ciągu pod komendą byłego naczelnika Sieradzana, zwrócił się do niego o zwolnienie ich. Były naczelnik wzbraniał się, twierdząc, że zgodnie z zarządzeniem starosty, nikt nie jest pod jego komendą. Na wyraźne żądanie i odpowiedzialność komendanta „Strzelców”, Sieradzan wziął strażaków Miłkowskich pod swoją komendę a następnie ich zwolnił. Efektem czego było natychmiastowe rozejście się strażaków i orkiestry.
…Straż pożarna po bezskutecznych wysiłkach mianowanych komisarzy zostaje w 1935 roku zostaje zorganizowana w kilkuosobowym składzie przez Stanisława Stępniewskiego z Miłkowic i w tym roku bierze udział przy gaszeniu pożaru zabudowań J. Serafina w Miłkowicach.
W 1936 roku przystąpiono do budowy nowej remizy z bloków cementowych. …Członkowie rozwiązanej straży kontynuują zabiegi wokół sprawy budowy szkoły w Miłkowicach. Szkoła powszechna powstała w Miłkowicach w 1913 roku prowadzona była w wynajętym lokalu Wojciecha Sieradzana. Pierwszą nauczycielką była J. Gorzyńska, która sama w jednym pokoju uczyła 82 uczniów. W celu zorganizowania materiałów do budowy szkoły, strażacy używali przeróżnych forteli. Niestety, decyzją inspektora Wujcika postanowiono, że szkoły w Miłkowicach nie będzie. Wówczas byli strażacy pokazali, że potrafią walczyć o swoją wieś. Zbierano pod petycjami podpisy mieszkańców, pisano do Kuratorium oraz do Ministerstwa Oświaty. Strona budowy szkoły w Miłkowicach chyliła się to w jedną to w drugą stronę. Po wielu staraniach i przedziwnych kombinacjach członków straży władze postanowiły zatwierdzić budowę szkoły w Miłkowicach.
Do budowy szkoły przystąpiono z zapałem. W 1939 roku stanęły mury i zgromadzono resztę materiałów budowlanych. Dalszą budowę przerwała agresja Niemiec Hitlerowskich na Polskę. W czasie okupacji mury szkolne rozebrano aż po fundamenty. Członkowie straży i organizacji społecznych zdają sobie sprawę że daleka jest droga do wyzwolenia z tej ponurej nocy hitlerowskiej lecz się nie załamują i nie upadają na duchu niejednokrotnie organizują sabotaż gospodarczy i budzą ducha oporu.
Nadszedł wreszcie dzień wyzwolenia. Armia Radziecka przy współudziale Wojska Polskiego w brawurowej ofensywie łamie i zwycięża hitlerowskiego barbarzyńcę.
…Równocześnie z oswobodzeniem we wsi budzi się działalność gospodarcza i polityczna. Powstaje Komisja do Spraw Gospodarczych, zostaje wybrana Gminna i Powiatowa R.N. i oraz Wydział Powiatowy tzw. Sejmik. We wszystkich tych instancjach wieś nasza bierze udział albo jest reprezentowana przez mieszkańców.
Po zakończeniu wojny wrócił z niewoli Stanisław Stępniewski i obejmuje stanowisko naczelnika straży, które zajmuje do chwili obecnej.
Warunki powojenne dla rozwoju tutejszej placówki nie były zachęcające. Co młodsi i aktywniejsi wyjechali do miasta lub na ziemie odzyskane. Niektórzy ze starszych, a zwłaszcza element napływowy nie posiadali zainteresowania w pracy społecznej, ale byli i tacy, którzy pracowali ze zdwojoną energią. Pierwszym zadaniem było zmotoryzowanie straży, co udało się tylko częściowo. Otrzymaliśmy sikawkę motorową, ale bez wozu co w dobie motoryzacji ograniczało wyjazdy do dalszych pożarów. Na miejscu przeprowadzono kilka akcji ratunkowych m. in. w 1946 roku u F. Deki i w 1948 u J. Janczaka. Mimo niedomagań natury organizacyjnej i wyposażeniowej postanowiono wybudować nową remizę.
 

 

 
 

 

 
     
 
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja